Krzysiek Bębenek napisał(a):hmm
mnie to wygląda na zabezpieczenia przed zawaleniem a nie remont
Obyś Krzysiek nie miał racji

kolejna odsłona naszego piękanego sezamu , widać ze przez swięta zwolnili
Obyś Krzysiek nie miał racji ![]() kolejna odsłona naszego piękanego sezamu , widać ze przez swięta zwolnili
Forum mieszkańców Środuli - http://www.forum-srodula.pl
|
|
Ktos sie zabral za remont budynku bylych Zakladow Odziezowych "Wanda", albo sa to po prostu porzadki wiosenne...
![]() ![]() |
|
Wanda jak stała tak stoi
![]() Ale za to po 20 latach "stania" ożywia się Metalowiec. Mnie to wygląda na przebudowę na mieszkania, tabliczki co prawda nie ma, na necie też nie mogłem nic wyszperać... |
|
![]()
Posty: 5231
Dołączył(a): Cz, 5 czerwca 2008, 10:51 Lokalizacja: Sosnowiec |
O kładkach kolejowych w Sosnowcu i w Dąbrowie Górniczej
"Od wielu tygodni koleje torpedują zamiary Sosnowca i Dąbrowy Górniczej, które same chcą wydać pieniądze na remont kładek, by nikt nie zginął na torach. Ale nie mogą, bo decydenci bawią się z gminami w ciuciubabkę. Panowie prezesi, dość tej komedii, bo gra się toczy o ludzkie życie! - pisze Witold Gałązka Kładkę w Dąbrowie Strzemieszycach zaspawano w lipcu zeszłego roku, gdy prąd śmiertelnie raził chłopaka, pod którym złamała się przegniła belka. Pracownicy PKP, których prokurator oskarżył o zaniedbania, nie poczuwają się do winy. Proces trwa, a ludzie od półtora roku biegają po torach między pociągami. Kolej nie boi się, że ktoś znowu padnie trupem i uparcie kłóci się z miastem. Chce, by wzięło sobie kładkę i zapłaciło za remont. Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego kazał wykonać go kolejarzom, pogroził grzywną w wysokości 50 tys. zł, ale nie pomogło. Odwołują się, przegrywają w kolejnych instancjach, ślą kasacje, a kładka rdzewieje nietknięta. Koszt naprawy: grubo ponad 1 mln zł, a tyle Dąbrowa Górnicza nie ma. Uciułała jednak kilkaset tysięcy i wiosną władze miasta zdecydowały, że bez proszenia się kolei wybudują ludziom bezpieczne przejście przez tory. Proste? Figa z makiem! Najpierw Oddział Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Katowicach musi wydać warunki, a jeszcze Zakład Linii Kolejowych PKP (w Częstochowie, bo kolejowe państwo ma w Polsce własne granice administracyjne) musi uzgodnić szczegóły. - Takie przejście spowolni przewóz towarów! To dla spółki wymierne straty handlowe! - rachują kolejowi specjaliści. Po kilku miesiącach skrupulatnych analiz PKP zgodziły się na przejście, ale tylko tymczasowe, na trzy miesiące. A dlaczego? Bo takie są kolejowe przepisy wewnętrzne, bo przecież przejście w poziomie to nie bezkolizyjna kładka (przypomnijmy dobitnie: PKP ją zamknęły i nie chcą naprawić). I dlatego jest szczególnie niebezpieczne i wymaga okresowego odnawiania zgody. Dla władz Dąbrowy było to jak grom z jasnego nieba. - Jak tyle pieniędzy ma się zmarnować po jednym kwartale, pójdziemy siedzieć za niegospodarność! - Bartosz Matylewicz z dąbrowskiego UM próbuje przeniknąć absurdalną logikę PKP. A kolej spokojna czeka. - Niech się samorząd zdecyduje, mamy czas. A gwarancji, że nie zamkniemy przejścia po trzech miesiącach, nie damy - mówią kolejarze. I jakby absurdu było za mało, nagle deklarują, że sami wyremontują strzemieszycką kładkę. Tę, której się wypierają. Nie wiedzą, czy na pewno. Nie powiedzą kiedy. Ale zapłacą za projekt naprawy. W Sosnowcu Maczkach włosy z głowy rwą dyrektorka szkoły, nauczyciele i rodzice. Z przerażenia, bo od śmierci człowieka w Dąbrowie i w Maczkach zaspawano kładkę na wszelki wypadek i dzieci chodzą do szkoły między pociągami. Do niedawna wolno toczyły się tylko towarowe, ale ostatnio kolej puściła objazdem przez Maczki także pospieszne i dzieci mają darmowe zawody w bieganiu. Gdy spadnie śnieg i skuje lód, tak jak zeszłej zimy, będą na kolanach wspinać się na mur peronu, by pokonać codzienną trasę dom - szkoła - dom. Przez rok PKP zwodziły władze Sosnowca, że na pewno naprawią i już wkrótce otworzą kładkę w Maczkach, aż raptem wiosną ukazem z Warszawy odwołano dyrektora, który snuł ambitne plany. I negocjacje samorządu z PKP musiały się zacząć od zera. Mozolnie we wrześniu Sosnowiec już się umówił z koleją, że dołoży do remontu kładki połowę z 1,5 mln zł. Wprawdzie tym razem PKP się kładki nie wyparły (bo biegnie przez zabytkowy dworzec, który PKP doprowadziły do ruiny, ale ciągle tkwi na stanie kolejowej spółki) i miasto mogłoby nie dać nic, ale uznało, że warto to zrobić dla bezpieczeństwa mieszkańców. - Jesienią prezydent już jechał na umówiony termin, mieli pojawić się prezesi z warszawskiej centrali, by podpisać umowę - opisuje Krzysztof Polaczkiewicz z sosnowieckiego UM i wspomina, że nagle ktoś z PKP zadzwonił, że odwołują spotkanie. - Nie wiemy dlaczego, nie podano przyczyny - dodaje. Nie sposób ustalić tego w biurze spółki w Warszawie, bo najpierw musi zebrać się zarząd, a nie wiadomo, kiedy się zbierze. Przedstawicielom PKP w Katowicach i Częstochowie, z którymi udało nam się porozmawiać, nawet gestem nie wolno zdradzić, że jest im po ludzku przykro i głupio. Prace zarządu w Warszawie i dla nich stanowią nieprzeniknioną tajemnicę, ale gdzieżby tam śmieli dopytywać, co tym razem w sprawie dwóch kładek raczą postanowić panowie prezesi? I kiedy raczą? Bo że nieprędko albo i wcale, to nawet dość prawdopodobne, sądząc po tym, jakie niespodzianki już fundowały spółki PKP w innych niż kładki sprawach: niedawno Sosnowiec gotów był wydać 2 mln zł na budowę wodociągu, bo ten kolejowy jest sitem i pamięta cara, ale wtedy polskie koleje przypomniały sobie o własności gruntów i zaszachowały miasto absurdalnymi opłatami. W Dąbrowie za to PKP zamknęły dworzec, a potem zlikwidowały pasażerom ostatnią kasę biletową w mieście, lecz gdy niedawno te same PKP wyrzuciły Dąbrowę z projektu szybkiej kolei miejskiej, decyzję uzasadniono właśnie tym, że dworzec jest w mieście nieczynny Bezczelności i absurdom kolejowych władców wcale nie dziwi się Łukasz Malinowski, redaktor naczelny „Rynku Kolejowego” i ekspert Zespołu Doradców Gospodarczych TOR w Warszawie, który uważa, że wieloletnia reforma kolejnictwa jest w Polsce kompletnym fiaskiem, bo namnożono tylko spółek, których prezesi ciągle śnią o wielkim kolejowym państwie i rządzą na jego ruinie niczym udzielni książęta. Czy naprawdę nie ma w Polsce siły, która mogłaby zmusić ich do przyzwoitości? Choćby wtedy, gdy wyraźnie żąda tego interes publiczny - jak przy kładkach w Dąbrowie i Sosnowcu? Panowie prezesi! Za wasze nieróbstwo i bałagan 25-latek już zapłacił życiem. Przez prawie półtora roku nie kiwnęliście palcem, żeby kładki były bezpieczne, a jeszcze sypiecie piasek w tryby gminom, które chcą was wyręczyć? Ilu trupów wam jeszcze potrzeba, żeby zakończyć czarną komedię, w której gracie żałosne role nierozgarniętych wampirów? źródło: Witold Gałązka, GW Katowice http://sosnowiec.gazeta.pl/gazetasosnow ... zycie.html |
![]()
Posty: 5231
Dołączył(a): Cz, 5 czerwca 2008, 10:51 Lokalizacja: Sosnowiec |
Kładka kolejowa w Maczkach miała być na 100% gotowa na 1 września 2012 roku.
Teraz już "nie wiadomo" ... W sosnowieckim Urzędzie Miejskim usłyszeliśmy, że robotnicy mają zająć się kładką już w najbliższych dniach. - Być może jeszcze w tym tygodniu inwestor wejdzie na budowę. Będziemy się starać dotrzymać terminu, ale nie wiadomo, czy się uda - mówi Rafał Łysy, rzecznik sosnowieckiego UM całość tu: http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/ ... ,id,t.html |
![]()
Posty: 71
Dołączył(a): Śr, 5 września 2018, 13:33 |
witam,
może firmy zajmujące się remontami i robotami komunalnymi potrzebują dobrych maszyn? ja niedawno kupiłem bardzo dobrą zamiatarkę od POM Augustów - https://www.twojazagroda.pl/pl/i/Dealer-POM-Augustow/25 polecam i wam - wysoka jakość, dokładność i funkcjonalność. |
Powrót do Gospodarka i inwestycje
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość